niedziela, 16 grudnia 2012

żyj

(Łk 3,10-18)
Pytały go tłumy: Cóż więc mamy czynić? On im odpowiadał: Kto ma dwie suknie, niech [jedną] da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni. Przychodzili także celnicy, żeby przyjąć chrzest, i pytali go: Nauczycielu, co mamy czynić? On im odpowiadał: Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono. Pytali go też i żołnierze: A my, co mamy czynić? On im odpowiadał: Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie. Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym. Wiele też innych napomnień dawał ludowi i głosił dobrą nowinę.

cały tekst bo mnie dziś to uderzyło.

się słyszy: zaufaj sobie, zacznij żyć!, nie żyj tym co Cię przygniata. zostaw to, po prostu zostaw. rób swoje. życie przyjdzie...wróć! - życie przychodzi....ono jest ciągle. zauważ to!, chciej to widzieć! ono już JEST, a będzie go więcej, jak będziesz nim żyć....żyć swoim życiem, nie innych - "życia będzie w obfitości"


środa, 5 grudnia 2012

words



Czasem chciało by się coś powiedzieć, wytłumaczyć......ale czasem, im większe parcie na gadanie to trza się zamknąć. Milczenie mówi wszystko.

czwartek, 29 listopada 2012

Jak...

Jak biegać to w deszczu
Jak żurek to Babciny
Jak rosół to Babciny
Jak tort orzechowy to Cioci Basi
Jak góry to Tatry
Jak chrzan to Taty
Jak ręce to Mamy
Jak życie to w trudzie....




pozwólcie drogie Panie

Od jakiegoś czasu za mną to chodzi. Widzę to na ulicy, w autobusie, w pracy, wśród znajomych. Widzę to i cholernie mnie to drażni. Stosunek dziewczyn do chłopaków, mam do synów, koleżanek do kolegów. Prawdą jest, że to kobiety wychowują bardziej niż faceci. Ale może to wynika trochę z tego, że kobiety nie pozwalają facetom się uczyć wychowania. One wiedzą lepiej (słynna kobieca intuicja). Całe życie traktują facetów jak chłopców. Drogie Panie jeśli rzeczywiście macie jakąś intuicję (a nie tylko się przechwalacie swoim bogatym wnętrzem uczuciowym - nota bene - bogatsze nie znaczy lepsze a w domyśle, chyba się tak uważa właśnie) to kopnijcie się czasem w tyłek i traktujcie facetów poważanie a nie z pobłażaniem. Nie róbcie swoim facetom wywiadówek w szkole, w pracy, wśród znajomych od pytania: "a czy jest grzeczny?". facet nie ma być grzeczny. Chcecie mieć swoich księciów z bajek, albo facetów którzy naprawią kran, wyniosą śmieci...? To nie róbcie z nich sierot. Chcecie mieć bohaterów a krzyczycie i robicie wyrzuty jak on się próbuje swoją intuicją pokierować.

Nie jesteście najmądrzejsze na świecie.

środa, 21 listopada 2012

okulary

przystanek przy parku. jedzie najpierw bus z dobczyc do krakowa (przez gorzków). pełny. trochę zimno, ale fontanna fajnie wodę wylewa. schodzą się znajome z widzenia gęby. o! jedzie mój samochód. jak zawsze pełny. na siedzeniach w tych samych miejscach siedzą te same niunie w wielkich czarnych oprawkach (spod których nie widać twarzy bo widać głównie oprawki zajmujące 1/3 gęby). Kazda z nich myśli że jest cool i co lepsze, że jest oryginalna a co lepsze naturalna. a patrząc na kilka takich ja ich nie rozróżniam. wszystkie wyglądają tak samo. no i słuchawki i paluszek do miziania szybki w telefonie. no i obowiązkowo książka albo zeszyt. młodziesz krakowko-wielicka się uczy. w nocy nie może bo albo się pieprzą (wirtualnie lub realnie) albo siedzą na fb i jak mówią sami między sobą: kiedy ja się mam kurwa uczyć?. zresztą słowo kurwa określa też nauczycielkę, choć tu jeszcze dla (chyba podniesienia rangi) często dodaje się jebana, albo popierdolona. ewentualnie to może być pizda (łagodne określenie). no bo coś chce. w ogóle krakowski licealista to ciekawe studium człowieka. przepraszam to nie człowiek, to coś co przerasta człowieka, coś czego się nie da opisać. to ktoś kto chodzi na korki choć ich wcale nie potrzebuje, ale inni tak robią. to ktoś kto dużo wymaga...od innych. bo on chodzi do 5tki. to ktoś kogo wszyscy słuchają. kto ma dużo do powiedzenia, kto słucha undergraundowej muzyki na wielkich słuchawkach. a jak ma małe słuchawki to słucha głośno i inne też słyszą (choć nie słuchają). a jaśli się komuś nie podoba, że ktoś inny słucha głośno to jak usłyszałem od jednego gimbusa - niech mi kupią lepsze bo mnie na lepsze nie stać. no i masz babo placek - chłopaczyna musi słuchać bo pęknie. swoją drogą ciekawe plakaty porozwieszali na przystankach, pięknie wpasowujące się w to, że dziecię dziś ma rację. Plakat przedstawia Pana Korczaka. I kilka punktów z jego myśli na temat dzieci. m. in o prawu do własnego zdania, do bycia sobą itp. piękne to (bez ironii). tyle że jak dla mnie taki plakat  cała generalnie atmosfera społeczna (tak to nazwijmy) utwierdza przekonanie w młodzi, że skoro ma prawo to ma prawo czyli innych ma w dupie. bo on ma prawo. wszyscy mają prawo. prawa się wykluczają i się rodzą konflikty, ale w zaparte trza iść bo prawo ja mam i basta! a mieć prawo to nie znaczy mieć rację. ja nie mówię, że mam rację. ale prawo mam :)


tymczasem.



sobota, 10 listopada 2012

przygody w ciemności

16.30 kanapki z serem i kechupem
16.50 przystanek koło cpn(u) - generalnie korek, w busach tłumy ściśnięte na przedniej szybie
17.20 "jak ten co jedzie nie stanie na przystanku to chrzanię system, idę po rower"
17.35 pompowanie drugiego koło
17.40 "kurde zapomniałem czołówki" - jadę bez przedniego światła
17.43 do mnie "gdzie masz matole przednie światło?!" - fakt własnie światła nie wziąłem, więc jadę przez ciemności prawie nie widoczny dla samochodów
17.59 "wrócić się czy nie wracać"? - jedziemy dalej - coraz większy uśmiech na gębie
18.15 "ojej policja". schodzę z rowera, przeglądam telefon, tak se idę spacerkiem, jakby nigdy nic
18.17 policja znika za zakrętem, wskakuje na rower i uciekam w boczną drogę, gdzie już świateł przy drodze nie ma zupełnie. Pada komórka. Jadę w ciemności, drogę rozpoznaje tylko po dziurach na drodze (połatane fragmenty maja inny odblask stąd łatwo wyczaić gdzie jest droga a gdzie jej nie ma - prawdziwy ze mnie McGywer), po drodze prawie przejeżdżam pieszego którego zauważyłem w ostatniej chwili - pozdrowiliśmy się kilkoma ciepłymi słowami, że cieszymy się swoja obecnością i jadę dalej.
18.35 Niegowić. Odśpiewałem 3 zwrotki "Barki" i już mnie tu nie ma.
18.50 wjeżdżam do jelita grubego - ciemność absolutna, trza zejść z rowera bo już nic nie widać. przejeżdżam Rabę (w dole samochód, dziwnie rytmicznie się porusza - powodzenia w reprodukcji!). Wyjeżdżam na górę i gdzieś w dole tylko majaczy Bochnia, Gdów. wjeżdżam w las. Tu słychać jakieś zwierzątko.
19.10 wyjeżdżam z lasu i już zjeżdżam w dół.
19.20 gorąca herbata z cytryną i cukrem

22.45 na TVN "Milczenie Owiec"


sobota rano - Żurek Babci, na polskiej, katolickiej serwatce przygotowany, z wiejską kiełbasą.

fajne są przygody :)

środa, 7 listopada 2012

tak czuje

"Jezus wszystko, łącznie z porządkiem prawno-moralnym, postawił na głowie. Dlatego w chrześcijaństwie więcej oczekuje się od pokrzywdzonego niż od krzywdziciela. To na pokrzywdzonym spoczywa obowiązek przebaczenia i to bez czekania aż go złoczyńca poprosi". W. Oszajca SJ
 

sobota, 3 listopada 2012

chłopak

Łatwo się zapomina, że tylko to co trudne wzmacnia. Nie chodzi o to, żeby se samemu przysparzać trudności, bo one same nas znajdują, ale tym codziennym stawić czoła jest chyba najtrudniej. One są nie do przeskoczenia. Na siłce, na basenie, na ścieżce w parku - im więcej potu sie wyleje tym lepiej (no może bez przesady ale...).

Każdy dzień jest osobny (coś od Levinasa?) i w każdym dniu jest zapisane to co będzie jutro, pojutrze. Czasem przycisnąć, czasem ustąpić, ale być ciągle pomiędzy...

Ja zapominam.


Ale żeby nie było za poważnie piosenka. O chłopaku...o mnie;-)


sobota, 27 października 2012

z zamyśleń przy sprzątaniu...

oświeciło mnie przy sprzątaniu łazienki...

"nie masz przerąbanego życia - to życie ma przerąbane z tobą"

to zmienia perspektywę....

niedziela, 14 października 2012

cisza

W górach (może nie tylko), ale w górach szczególnie można usłyszeć ciszę. Można wyjść gdzieś wysoko i słyszeć tylko brzęczenie w uszach. Patrzeć na miliony ton skał, przy powietrzu tak przeźroczystym jak obraz w TV HD, albo czystszym i słuchać ciszy. Cisza pozwala usłyszeć siebie i to czego się pragnie, od czego się ucieka, to co boli i cieszy. Tylko w ciszy. W tramwaju się tego nie usłyszy.

W górach można bardziej spotkać siebie a spotkanie siebie daje odpoczynek bo już nie szukasz niczego. Już wiesz wszystko. Bieganie męczy. Odnalezienie i spotkanie uspokaja. Kończy się nerwówka.


Dawno nie słyszałem czegoś tak pięknego i delikatnego:



czwartek, 11 października 2012

pomimo i z...



świadomość, że możesz zostawić swoje uzależnienie, że masz wybór, że nie musisz być osaczonym przez swoje lęki, ale możesz oddychać i iść pomimo i z lękiem, pod prąd - dodaje sił. otrząsasz się i...idziesz dalej, choć wcale nie jesteś wesoły...ale też nie klęczysz przed tym co upokarza i zniewala....jesteś bardziej sobą i z sobą. w kupie.


http://youtu.be/sLSWJtxvaUY


niedziela, 16 września 2012

bohater

Dlaczego podziwia się bohaterów? Bo pokonują przeszkody. Bohaterstwo często staje się jakąś iluzją, marzeniem które wydaje się być za szybą. Fajnie jest to podziwiać, łatwo się zachwycać męstwem, bohaterstwem, ale jak już przyjdzie samemu stanąć do walki to pojawiają się opory.
Złość, czasem wkurwienie, łzy, niezrozumienie ze strony innych. Świat się jakby kurczy i nagle okazuje się, że jest się sam jeden jak palec. Ludzie nie rozumieją. Obserwując czyjeś zmagania, z dystansu łatwo jest oceniać, decydować i stwierdzać jednoznacznie czy robi się dobrze czy źle, łatwo jest szacować co się bardziej opłaca a co mniej.

Stanięcie samemu do walki komplikuje widzenie....to widzenie jest wręcz czasem niemożliwe. Zero możliwości oceny sytuacji, nerwy, omdlenia, zimny pot i złość i lęk.....i tak w koło.

Przerąbane być bohaterem. Czasem przesrane. Fajnie się jarać czymś co nas nie dotyczy. Często spija się piankę z wierzchu, ale wgłąb nie chce się wejść. Boi się człek. Chce się być bohaterem puki to nic nie kosztuje.


 Zmierzenie się z własnym lękiem zawstydza i kruszy. Pojawia się...prawda. Jest trudniej, ale prawdziwiej. Boli, ale to dobry ból, problem w tym, żeby się na niego zgodzić. To jak fizjoterapia, żeby te mięśnie ożywić...., żeby siebie ożywić.....

tymczasem...






piątek, 14 września 2012

wtorek, 11 września 2012

przestój?

Jak nazwać taki czas w którym nie wiele się dzieje..? Przestój się pojawił? Nie wiadomo skąd, po co...jest i tyle. Ale ten cały przestój zastanawia. Po pierwsze czy coś takiego jak przestój jest? Czy to tylko zaszufladkowanie jakiegoś czasu, okresu, żeby móc powiedzieć, że kontroluję sytuację, żeby się poczuć bezpiecznie, żeby nie panikować, że nie wiem co jest grane.

Jeśli przyjąć, że przestoju nie ma, że to sztuczna nazwa, to chyba łatwiej (mam wrażenie), tak lotem błyskawicy ujawniają się sytuacje, sekundy, intuicje, które chciały nas obudzić, wyrwać z bierności. Ale lęk jest silniejszy.

Jeden z bohaterów trylogii Millenium, morderca kobiet, powiedział (głupio tak cytować mordercę, ale coś w tych słowach jest z prawdy) dlaczego, ludzie nie ufają instynktowi (...), tylko silniejszy od własnych intuicji jest lęk o to by kogoś nie urazić. I tak chyba jest. Lęk bierze górę, często w skrajnie różnych sytuacjach, tylko po to, żeby czuć się bezpiecznie, swojsko. Bezpieczeństwo gubi, człowiek obrasta tłuszczem przyzwyczajeń, swojego smrodka.

tymczasem...


niedziela, 29 lipca 2012

droga

Od dziś mam rower. Jechał dziś nim. Trasa miała być prosta, ale z każdym kilometrem rozbiła się coraz...ciekawsza. Wiedziałem tylko gdzie dojechać, widziałem to miejsce i kierowałem się na ten mały cel. Co jakiś czas mi się on pokazywał, a za chwilę znikał, trza więc było jechać na wyczucie (a, że geografem jestem więc trza było sobie mocno ufać, że tym razem się dobrze kieruje:). Trasa się wydłużała i wydłużała, choć do celu jakoś mnie prowadziła. Z czasem poczułem, że tak bardzo mi się ta jazda podoba, że odległość do celu i zmęczenie nie gra zupełnie roli, liczyła się jazda - tak pedałowanie:-). Po drodze padał deszcz, trochę błota. Może trochę miastowieje, czyli zachwycam się rzeczami które dla ludzi z poza miasta są oczywistością i banalnością. Droga, pokręcona i nie ta którą se zaplanowałem stała się moim celem. Cel wyższy się osiągnie celami mniejszymi (tak miał mawiać Arystoteles) i jest to chyba praktyczna zasada. Jak by się poddać albo szukać drogi krótszej na siłę, bo sobie się inną zaplanowało to więcej energii się traci na dopasowywanie pod siebie. Trza więc może korzystać z tego co jest... i jak Klasyk powiedział: ufać sobie....

czwartek, 12 lipca 2012

rankiem...szuflada

To w sumie moje trzecie podejście do pisania. Pomysł na takiego wpadł mi dziś rano po obudzeniu się.
Blogów zwykle nie czytam. Są dla mnie zbyt wylewne i czasem siłujące się na mądrość życiową, albo za szczegółowe i mnie zwyczajnie nudzą. Czy zatem to moje pisanie będzie ciekawe? Nie mam pojęcia.
Ale może najpierw skąd pomysł? No właśnie....dziś się obudziłem i pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy to właśnie szuflada. Moja szuflada z biurka które miałem przez ostatnie kilka lat. W tej szufladzie było wiele różnych rzeczy i był tam przede wszystkim bałagan. Przez dwa lata nie sprzątałem w niej a tylko czasem wyrzucałem jakieś rzeczy, ewentualnie czasem coś dokładałem. Otwierałem ją i zamykałem. I tyle.
Dlaczego mi przyszła na myśl? Tego do końca nie wiem, ale szuflada jest takim czymś co mieści w sobie różności, czasem bałagan, czasem porządek. Jest ciekawa nie sama w sobie, ale w tym co kryje.
Teraz będzie głęboko. Jeśli za szufladę przyjmie się człowieka, z całym swoim bałaganem, ale i jakimś bogactwem, choć może nie poukładanym no to może zacząć się robić ciekawie...:-).

Chcę pisać o tym co mnie porusza. Tak jak mnie dziś poruszyła myśl szuflady i mojego bałaganu. Tylko to co porusza od środka, co daje radość i smutek, co daje "mięso w które się można wgryźć", co daje sens. Nie jest to chyba jedna rzecz, a jeśli nie jedna to kroi się pasztet, ale ten pasztet (czy to z pomidorami czy bez) smakuje. Chcę pisać o smakach.