poniedziałek, 24 czerwca 2013

to nie tak

to nie tak, że nie ma sie pomysłów.

One są i jest ich dużo. Czasm sie same produkują, jedne z drugich wynikaja.

Ale sie boi człowiek ich realizować. Czeka się tylko na wynik i żyje sie wynikiem a nie praca nad realizacją ichże. Jak w filmie amerykańskim.

Ważne jest to co na końcu, ale wazniejsze jest to co w środku, droga do celu....przynajmniej tego ziemskiego....

czwartek, 13 czerwca 2013

i co z tego?

i co z tego, że jesteś zmęczony? to zmęczenie pokazuje, że coś zrobiłeś, coś dobrego, albo głupiego, ale czasem nawet w głupocie jest odwaga......tylko nie jęcz...


sobota, 1 czerwca 2013

pianino

Na początku muszę nadmienić, że nim począłem pisać to co piszę to najpierw zacząłem szukać jakiegoś skeczu monty phytona, bo chciałem, żeby było z polotem, no ale nic nie znalazłem więc zadowalam się słuchaniem Justin'a i Nicki w utworze: "Beauty and the Beat".

No ale do rzeczy. Mam na chacie pianino no i tak lipnie nieco, żeby stało i się kurzyło więc postanowiłem, że zacznę się uczyć grania (na razie określę to mianem brzdąkania). Idzie mi jakoś. Spory to wysiłek dla oczu, palców, cierpliwości i oczu. Obiecałem sobie, że jakiś odcinek czasu poświęcę na próbowania brzdąkania no i oczy się męczą najbardziej bo nie dość, że na nuty się musza patrzeć to wzrok jakoś tak samoczynnie ucieka ku zegarkowi...jak za długo na zegarek patrze, no to palce uderzają nie tam gdzie trza i wtedy do gry wchodzą uszy słysząc, że coś nie takie dźwięki się wydobywają z maszyny (zakładając, że autor utworu nie chciał stworzyć czegoś dla picu tylko jakaś harmonia, pomimo, że to dla początkującego pod palcami się powinna wydobywać). W momencie jak uszy słyszą, że coś jest nie tak z ową harmonią podnosi się ciśnienie, uszy (i tak spore) czerwienią się i....trzeba zacząć od nowa...

ale jutro jak zasiądę do ustrojstwa to już nie będzie to co dziś....:)