niedziela, 15 września 2013

spełnione marzenia

marzenia się spełniają. ale nie oznacza to, że jest z tymi spełnionymi przyjemnie, jak podczas wyobrażania sobie.

spełnione marzenie sprowadza na ziemię....do rzeczywistości

środa, 14 sierpnia 2013

Florence

Byłem na koncercie Florence w Krakowie. Genialny, cudowny, fantastic atmosfere, po prostu czad:-). Co po tym zostało? Kilka rzeczy. Takie cudne akcje maja to do siebie, że albo się nimi człowiek upaja do znudzenia, trochu jak picie...ciagle bez końca...taki wieczny orgazm.....

Tą atmosferę można też wykorzystać. W tej atmosferze można też pracować. Dozując sobie i te emocje które towarzyszyły, które się ma w pamięci i takie pragnienie, że chce się coś kuźwa zrobić, że się chce zostawić to co nudzi a robić to co się chce robić. Pomęczyć się o to. Intuicyjne sie wie czego się chce. I zamiast kołysać tą intuicję w sobie można by ją pomału realizować.

OBY!!!


Florence - dzienks:-)


                                                                               


czwartek, 1 sierpnia 2013

poniedziałek, 1 lipca 2013

co by było gdyby

co by było gdyby bocian stanął na łace i zaczął tak drzeć sie jak ludzie mu przypisują: kle kle kle
albo wróbel: stoi se na dachu i piszczy: ćwir ćwir ćwir
albo sowa: hu huuu hu huuu
albo mucha: bzzzzzz

otóż moim zdaniem wglądało by to dziwnie

sie zmaga

Vienzis sie zmaga z problemem. Nie umie powiedzieć o co chodzi poza tym, że o "coś". Postawienie jednego pytania ma określić świat Vienzisa na najbliższy czas...może nawet lata...

Ciężko jest postawić problem, bo chyba problemy są ze sobą połączone, jeden zależny od drugiego

Problem tez w tym, że nie chce być banalny, ale żeby to "coś" było pociągające, żeby to była pasja....

Na razie pasją jest znalezienie problemu....."coś" - bo materiał do badania jest. tylko jak go wyświetlić..?

poniedziałek, 24 czerwca 2013

to nie tak

to nie tak, że nie ma sie pomysłów.

One są i jest ich dużo. Czasm sie same produkują, jedne z drugich wynikaja.

Ale sie boi człowiek ich realizować. Czeka się tylko na wynik i żyje sie wynikiem a nie praca nad realizacją ichże. Jak w filmie amerykańskim.

Ważne jest to co na końcu, ale wazniejsze jest to co w środku, droga do celu....przynajmniej tego ziemskiego....

czwartek, 13 czerwca 2013

i co z tego?

i co z tego, że jesteś zmęczony? to zmęczenie pokazuje, że coś zrobiłeś, coś dobrego, albo głupiego, ale czasem nawet w głupocie jest odwaga......tylko nie jęcz...


sobota, 1 czerwca 2013

pianino

Na początku muszę nadmienić, że nim począłem pisać to co piszę to najpierw zacząłem szukać jakiegoś skeczu monty phytona, bo chciałem, żeby było z polotem, no ale nic nie znalazłem więc zadowalam się słuchaniem Justin'a i Nicki w utworze: "Beauty and the Beat".

No ale do rzeczy. Mam na chacie pianino no i tak lipnie nieco, żeby stało i się kurzyło więc postanowiłem, że zacznę się uczyć grania (na razie określę to mianem brzdąkania). Idzie mi jakoś. Spory to wysiłek dla oczu, palców, cierpliwości i oczu. Obiecałem sobie, że jakiś odcinek czasu poświęcę na próbowania brzdąkania no i oczy się męczą najbardziej bo nie dość, że na nuty się musza patrzeć to wzrok jakoś tak samoczynnie ucieka ku zegarkowi...jak za długo na zegarek patrze, no to palce uderzają nie tam gdzie trza i wtedy do gry wchodzą uszy słysząc, że coś nie takie dźwięki się wydobywają z maszyny (zakładając, że autor utworu nie chciał stworzyć czegoś dla picu tylko jakaś harmonia, pomimo, że to dla początkującego pod palcami się powinna wydobywać). W momencie jak uszy słyszą, że coś jest nie tak z ową harmonią podnosi się ciśnienie, uszy (i tak spore) czerwienią się i....trzeba zacząć od nowa...

ale jutro jak zasiądę do ustrojstwa to już nie będzie to co dziś....:)

czwartek, 23 maja 2013

krok

krok w tył też jest...krokiem...poza tym w tył czy przód to zależy od punktu widzenia, a punkt widzenia zależy od...punktu widzenia....

z pięknego filmu to poniżej:


poniedziałek, 8 kwietnia 2013

nicki

Niedawno była Birdy...

a teraz szczyt naturalności...zero plastiku czyli niejaka Nicki Minaj....coś nieprawdopodobnego:-)

Teledysk do niniejszej piosenki był kręcony w bardzo biednym kraju i Panie tańczące nie miały się w co ubrać, jeno jakieś koguty z piór poobdzierały...trza by im współczuć...co niniejszym czynię

dobrej zabawy! - z dedykacją dla Toli i Majki:)


sobota, 6 kwietnia 2013

wylewność

Dużo się narzeka. Jest jakiegoś rodzaju moda na to, żeby mówić o tym co boli, z czym sobie człowiek nie radzi. To jakoś tak podnosi na duchu, człowiek czuje się lepszy, taki życiowo doświadczony  no i ma tyle mądrości życiowej do przekazania innym, więcej niż google....bo go życie tak doświadcza. . W "Twierdzy" francuskiego autora pada zdanie o tym, że niektórzy torują sobie drogę pokazywaniem swojego bólu, użalaniem nad sobą, chwaleniem się swoim nieszczęściem. Nieszczęście staje się dla nich bogiem. Najpierw uciekają od nieszczęścia, tak bardzo, że z czasem nieszczęście staje się jak tlen. Uzależnia i skupia na sobie. Tak powstaje koło z którego nie ma jak się wyrwać, bo się nie wie, że w tym kole się jest....

Nie żyj tym co Cię boli. Żyj tym co robisz pomimo....Siła tkwi w przekorze, nie w uległości. W tym jest pokora: w podejmowaniu znoszenia bólu przez działanie i doświadczanie własnej siły pomimo.....w działaniu. 

środa, 27 marca 2013

Misteria...

Wczoraj dane mi było (dzięki Ann:) wysłuchać jednego z koncertów w ramach festiwalu Misteria Paschalia. Piękna muzyka i świetny chór. Różne style muzyczne przez co nie było nudno, choć wszystko utrzymane w stylu muzyki dawnej - głównie renesans, ale nakrapiany różnymi odcieniami (od nuty żydowskiej, przez polską, niemiecką, hiszpańską...)

Ale miałem niedosyt. Chodzi mi brak logicznego połączenia pomiędzy tytułem całości - Misteria Paschalia - a tym czego ja - słuchacz - mógł wysłuchać. W koncercie były utwory adwentowe, wielkanocne...a tu Wielki Tydzień. Tytuł sugeruje co innego. Jasne, że ideologię można dorobić do wszystkiego, ale czas Wielkiego Tygodnia sugerowałby, żeby organizatorzy dołożyli więcej starań, żeby przez muzykę ( a takiej jest mnóstwo ) połączyć historię Męki i Zmartwychwstania i opowiedzieć o TYM a nie pakować do jednego worka co popadnie i wciskać kit ludziom, że połączenie jest, jak go nie ma. Jak się pisze pracę z jakiegoś przedmiotu to na początku sprawdza się, czy treść odpowiada tytułowi. To więcej niż podstawowa sprawa. Szkoda. Bo z koncertu który mógłby się nie zamykać tylko do pięknych wykonań można by wynieść coś więcej, konkretną treść opowiedzianą nutami i ich interpretacją. A tak? Pozostaje niedosyt. Nie ma treści, albo ta treść nie ma punktu zaczepienia. Szkoda.

Nie mniej były też sympatyczne krakowskie rzekłbym akcenty. Dwa utwory które akurat znałem z innego wykonania, właśnie krakowskiego nagrało kiedyś na Inviolacie Perfugium. Micha mi się cieszyła bo Inviolata  to piękna płyta, płyta z pewnym ciągiem myśli. I tak krakowskie Perfugium stworzyło coś prostego, logicznie ułożonego, z "ręcami i głowami" bo w ich śpiewaniu i płytach jest myśl, której moim zdaniem brakuje Misteriom.


Proste jest piękne:-)

A tu próbka z Alfy i Omegi Perfugium - polecam całość i inne płyty

http://w597.wrzuta.pl/audio/0vocx9RoGvJ/perfugium_-_zespol_muzyki_dawnej_-_in_monte_oliveti

poniedziałek, 25 marca 2013

lajf is simpul

Człowiek ma skleroze. Nie w błachostkach, w sprawach najważniejszych. nie pamięta się o ludziach, o datach. człowiek się dziwi, że ktoś się wścieka, że ten nie pamiętał o czymś (co nata bene obiecał), ale nie dziwi się już jak sam był w takiej samej sytuacji. nie pamięta tego, że dla niego tez błahostki są ważne. durny uśmiech i jeszcze głupsze otwarcie drzwi na korytarzu. a większość życia składa się z nudnych spraw. z nagromadzenia szczegółów. jak ich jest dużo, że nagle stają się ważne. jutro zaczyna się dziś, dziś zaczęło się przed wczoraj.

życie jest proste. banał, nie? ale nigdy tej prostocie i nudzie nie daje się szansy, nie daje się zainteresowania. nuda to nuda. jakby sama przez się, przez skojarzenie miała swoją definicję. lekceważy sie nudę. chce się oderwac od codzienności, przeżyć coś na haju, i hajem może być wycieczka, piwo, wyjście do knajpy.....wszystko co nie jest związane z codziennością.

ja się nie mądrze  bo sam zapominam (dziś se przypomniałem bzdurę, która dla kogoś jest bardzo ważna). dziś pisałem maila o tym że zapominam, że mam dzióry w myśleniu i że mnie to wkurwia.

trzeba by ćwiczyć pamięć i nudę.

dziś czuje że się starzeje, jest nudno, prosto, zwyczajnie. ale żeby to poczyć trzeba czasem coś zapomnieć....bez wad, człowiek nie jest człowiekiem. trza by kochac swoje słabości, zeby poczuć się bardziej sobą. dziś się czuję. a jutro..? pewnie zapomnę....ale to ciągle, będę ja....choć nie będę o tym co tu napisałem pamiętał.......

a dziś Kogoś Fajnego urodziny i jej fotki najpiękniejsze na świecie:)

http://gawlak.tumblr.com/

niedziela, 24 lutego 2013

film

Filmy można podzielić na różne kategorie. Te najpopularniejsze wiadomo: komedie, dramaty itp.

Ale dla mnie najfajniejsze są te które szorują wnętrzności i jak po oglądnięciu ich ma się ochotę być w miejscu gdzie akcja się działa. Fikcja (nie ważne czy historia jest oparta na faktach, film jest ustawiany, makijarzowany, to zawsze jest fikcja i odtwarzanie) miesza się z rzeczywistością. Bohaterowie filmowi stają się pretekstem żeby coś z ich "życia" wnieść do swojego.

Ja tak miałem jak do tej pory z trzema:

1. Utalentowany Pan Ripley: film o wielkim smutku i samotności. Genialnie zagrany, z pięknie sfilmowaną Italią, z cudną muzyką. Właśnie ta Italia.... :-)

2. Spadkobiercy - o rodzince z problemami. Akcja na Hawajach (też bajkowych) - piękna historia.

3. Once - film tak prosty (w sensie historii), że łzy (przynajmniej mi) wycisnął. Piękny do początku do końca i pod każdym względem. - Irlandia:-)


Po drodze może uzbierały by się pewnie jeszcze jakieś tytuły i miejsca, ale te najmocniej zapadły w pamięć.



niedziela, 13 stycznia 2013

opinia

Dziś orkiestra gra...ale zamiast grania słychać gadanie i czuć coś dziwnego w powietrzu....Z tego co przeglądałem różne posty na FB można co nieco poczytać o opiniach ludzi na temat dawania czy nie dawania na orkiestrę, choć najwięcej z tego co widzę jest pisanych opinii o nie dawaniu.

To ja też:-).

Ja nie daję, nigdy nie dawałem. Czemu?

1. Nie podoba mi się presja jaka się wytwarza przy okazji grania. Ja odnoszę wrażenie
(to MOJE wrażenie), że dobrzy są Ci co dają a Ci co nie to są źli. To dosyć jaskrawe odczuwanie, ale długi czas miałem wrażenie, że tak właśnie ludzie patrzą i odbierają całość tej akcji. A więc daję, bo chcę mieć serduszko i ten kolo lub ta lasencja z puszką się mnie nie będzie czepiać na ulicy, a i inni, będą widzieć, że dałem. Mam spokój. No a ja nie miałem nigdy z tym spokoju, i nie dawałem.
2. Nie lubię zamieszania medialnego wkoło akcji. Nie podoba mi się, to, że celebryci polscy wykorzystują tą  akcję do tego, żeby się zwyczajnie lansować.
3. Nie podoba mi się Przystanek Woodstok. Nie byłem tam, i nie pojadę, ale ma prawo mi się nie podobać zwłaszcza po tym co widzę i słyszę o tejże akcji, a wiem, że dając na to swoją kasę zgadzam się też na to, że taki PW jest organizowany więc i go wspieram. Tego nie chcę.
4. Są inne akcje z których korzystam i które staram się wspierać.


Generalnie wkurzają mnie wszelkie akcje filantropijnej działalności "wielkich tego świata". Nie dawno przeczytałem w jednej z gazet, że jakieś małżeństwo podarowało karetę pogotowia w blasku fleszy i przy współudziale innych "gwiazdek" jakiemuś szpitalowi. Gdyby ta pani i ten pan i wielu innych zamiast takich szumnych akcji dali zarobić wystarczająco swoim pracownikom to nie byłoby konieczności robienia akcji pokazowych i rozczulania publiki na pierwszych stronach gazet, akcji dla biednych bieszczadzkich dzieci, nad którymi się cała polska lituje, albo "co zrobić z tą biedną afryką" - wynieście się z stamtąd szanowni państwo biznesmeni to Afryka się sama podniesie bez broni i bez waszej kasy. Ale wiadomo, ze za wiele ludzi pewnie na tych ludziach zarabia w utrzymywaniu ich w biedzie więc trzeba się "solidaryzować" i robić szumne koncerty, a tym co dają kasę - też biednym - dać szansę być lepszymi bo pomagają innym. I wtedy wszyscy zadowoleni: biznesmen - bo zorganizował  i o oczach wielu jest dobrym, który pomaga, dający - bo dał i czuje się dobry bo pomógł, tylko biedny dalej jest biedny...i pewnie takim pozostanie, puki się nie wkurzy...